Otworzyłam drzwi i
weszłam do środka.
- Zjesz coś?-
Zaproponowałam.
- Nie dzięki.
Zdjęliśmy buty i kurtki.
- Chodźmy do mnie.-
Pociągnęłam go za sobą schodami na górę
.
Weszłam do siebie i od
razu włączyłam odtwarzacz CD, gdzie była włożona jedna z moich ulubionych płyt
. Usiadłam na wielkie łóżko.
Jakie szczęście , że
niedawno tu posprzątałam. Jonathan usiadł obok mnie.
- Nikogo tu nie
wpuszczałam przed tobą.- Szepnęłam.
- A James?- Zdziwił
się.
Pokręciłam głową.
- Nikogo.- Powtórzyłam.
Przemieściłam się, aby
siedzieć naprzeciwko chłopaka. Usiadłam na nogach.
- Kocham cię.-
Powtórzył.
Lekko pogłaskałam go po
policzku, po czym pocałowałam. Ten pocałunek był inny. Chciałam mu przekazać,
że ufam mu dozgonnie. Rozchylił swoje wargi. Powtórzyłam tą czynność. Nasze
języki zaczęły swój namiętny taniec.
- Dotykaj mnie!-
Jęknęłam mu w usta.
Wstałam w nóg tak, że
klęczałam przed Johnem. Złapał mnie za uda ciągnąc do siebie. Położyłam się
na nim Zgodnie z moją prośbą zaczął mnie gładzić. Po udach, placach, pupie i
piersiach. Przekręciliśmy się tak, że to on był nade mną. Powróciliśmy
do pozycji siedzącej zerwałam z niego jego bluzę i koszulkę. On zrobił ze mną
tak samo. Zaczęłam rozpinać jego pasek. Przez trzęsące się ręce było to
strasznie trudne, ale w końcu dotarłam do guzika, a następnie do rozporka. Gdy
Jonathan zajął się rozpinaniem mojego stanika ja zdążyłam zdjąć z siebie spodnie.
Z ręki zdjęłam gumkę i związałam swoje włosy w coś podobnego do końskiego
ogona.
Pomału wślizgnęliśmy się po kołdrę.
Joathan zaczął zjeżdżać z ustami coraz niżej. Zaczął
całować moją szyję, obojczyk, piersi, brzuch i pępek. Potem zaczął powracać na
górę. Zatrzymał się na mojej szyi. Centralnie pod uchem. Pieścił to miejsce
dość długo. Gdy powrócił do moich ust był już wystarczająco spełniony.
U jego ust zaczęłam skręcać w stronę ucha.
- Jonathan…- Przygryzłam mu ucho.
- Tak?- Jęknął.
- Chyba cię też kocham.
Spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Super.- Uśmiechnął się.
Wbił się z jeszcze większą łapczywością w moje usta.
Zaczęliśmy się o siebie ocierać.
- Czekaj.- Niechcący ugryzłam go w wargę, ale to go
tylko bardziej podnieciło.- W mojej torbie…
Od razu zrozumiał.
Jakie szczęście, że dzisiaj na biologii miałam wykład o
antykoncepcji i każdy dostał prezerwatywę.
John zrobił wszystko zgodnie z zaleceniami. Trochę za
długo to trwało więc w końcu pociągnęłam chłopaka brutalnie za włosy aby skupił
całą swoją uwagę na mnie.
Ostatnie poprawki i…
Zaczął we mnie wchodzić.
Jęknęłam.
Kolejny gwałtowny ruch chłopaka.
- Jonathan.- Wbiłam paznokcie w jego plecy z nadmiaru
emocji.
W odtwarzaczu zaczęło lecieć Muse- Undisclosed Desires
. Tekst piosenki idealnie określał mnie i moje życie.
- To będzie nasza piosenka.- Szepnął mi Jonathan do ucha
przy okazji je całując.
Może i w przyszłości będę tego żałować, ale teraz…
Teraz żyłam tą cudowną chwilą !
No i
oczywiście czar prysł. Mój książę z bajki znikł równie szybko jak się pojawił.
A miało być tak pięknie. W końcu miało wszystko się zmienić. Polepszyć.
Niestety…
Obudziłam
się sama w łóżku. Może to był tylko sen? Cudowny sen? Wytwór mojej wyobraźni?
Jednak nie.
Leżałam naga w łóżku a przy poduszce było… opakowanie
po prezerwatywie.
Czyli jednak… Przespałam się z Jonathanem?!
Ktoś zapukał do drzwi.
Podciągnęłam kołdrę praktycznie po samą brodę,
zasłaniając jednocześnie opakowanie.
- Kochanie…- Usłyszałam głos mamy.
- Już nie śpię.- Powiedziałam zachrypnięta.
- To szykuj się do szkoły.- Po jej tonie od razu
odgadłam, że coś się wydarzyło. Coś w pracy . Często miała taki głos, gdy
wracała nad ranem z biura.
Owinęłam się kocem i poszłam po łazienki.
Spojrzałam w lustro.
Miałam lekko spuchniętą dolna wargę i bardziej czerwone
usta niż zwykle.
Coś za moim uchem…
MALINKA?!
Ale przecież…
No tak! John wczoraj pieścił to miejsce.
A myślałam, że tylko ja mu zrobiłam znamię na najbliższe
tygodnie…
Rozpuściłam włosy i rozpoczęłam poranną toaletę.
Gdy zeszłam na dół nie zdziwiłam się, że mama kłóci się
z kimś przez telefon.
Stanęłam kilka metrów przed nią w wskazałam na swoją
torbę z książkami i drzwi.
Pomachała mi i zaczęła dalej rzucać wiązankami
przekleństw.
Gdy wyszłam w domu ucieszyłam się, że podjazd jest już
odśnieżony.
Wsiadłam do swojego samochodu i ruszyłam do szkoły.
Zdziwiło mnie zachowanie Jonathana… Czemu zniknął nad
ranem jak jakiś kochanek na jedną noc? A może… To Renee go wygoniła?! Nie.
Wtedy i mi dałaby popalić. Będzie musiał się gęsto tłumaczyć w szkole.
Włączyłam radio i od razu mnie zamurowało.
- A teraz!- Mówił radiowiec.- Przesyłka specjalna.
Przeprosinowa piosenka od Jonathana dla Elizabeth, wraz z informacją „Nigdy tego
nie zapomnę”. Nie wiem co zrobili, ale musiało być gorąco. Panie i Panowie…
Muse!
W radiu zaczęła lecieć NASZA piosenka. John przyznał
się do mnie na stacji radiowej. Jednej z najsłynniejszych stacji u dzisiejszej
młodzieży. Razem z wokalistą zaczęłam śpiewać przez całą drogę do szkoły.
Stałam na światłach, gdy zadzwonił mój telefon.
Spojrzałam na wyświetlacz.
Nieznany numer.
- Halo?
- Od kiedy ty kręcisz z boskim Jonathanem?- Usłyszałam
piskliwy głos w komórce.
- Kim ty jesteś?- Zdziwiłam się.- I skąd masz mój
numer?
- Nie ważne. Ale ostrzegam… Jeżeli go nie zostawisz…
- To co?!
- Mam znajomości . Mogą mu coś zrobić z tą jego śliczną
buziuchną.
- Ej laska. Idź na odwyk.- Rozłączyłam się.
Co obchodzi jakąś dziewczynę z kim chodzę. Dobra… Nie
zdziwiłabym się gdybym była główną cheerleaderką, albo chociaż jedną z nich.
Ale nie jestem. Jestem anarchistką jedyną w całej szkole średniej. Wywłoką...
uwielbiam zarówno Muse jak i Twoje opowiadania :))
OdpowiedzUsuńAwwwwwwww <4
OdpowiedzUsuńMój MUSE!!
Wspaniały rozdział, czekam na następny rozdział!
Trzymaj tak dalej :)
OdpowiedzUsuń