BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS

środa, 22 maja 2013

10. Stołówka


Film z udziałem moim i Jonathanem, na którym całowaliśmy się zbyt namiętnie widziała cała szkoła. Do tego ten napis „Puszczalska suka”. Każdy myślał, że jestem jakąś prostytutką, dziwką! To sprawka Jamesa… „Od teraz będziesz miała piekło na ziemi. Popamiętasz mnie. Jeszcze na kolanach do mnie przyjdziesz!” Jego słowa ugrzęzły mi w głowie. Jak mógł nagrać mnie z Johna?! Robi wszystko, aby mnie zniszczyć. Nie dam mu się. To ON popamięta MNIE!
      
       Przerwa na lunch…

Każdy na nas patrzył i obgadywał. Na szczęście Jonathan nic sobie z tego nie robił i szedł ze mną w kierunku stolika, przy którym siedzieli jego kumple i ich dziewczyny.
- Siema. – przywitał się John jak gdyby nigdy nic.
- Hej – odpowiedzieli lekko zmieszani. Jonathan spojrzał każdemu w oczy.
- No co wy?! Chyba nie wierzycie, że Elee się puszcza! To porządna dziewczyna. Jest wspaniała! – spojrzał na mnie i pocałował w policzek. Uśmiechnęłam się szeroko. Uwielbiałam jak mnie całował, albo nawet dotykał.
- Dziękuję. – szepnęłam.
- Wy naprawdę się kochacie… – szepnęła jedna z dziewczyn siedzących przy stoliku – Tak samo jak ja z Danielem. – przytuliła się do swojego chłopaka.
- Ja ci wierzę stary. – powiedział Dan.
- My też. – reszta poszła w jego ślady.
- Dzięki. – wykrztusiłam zawstydzona.
- Ale kto wrzucił ten filmik?! – zapytał napakowany chłopak. Mięśnie miał większe niż Jonathan, ale mniejsze niż James. Pamiętam jak kiedyś go poznałam… Andrew? Jakoś tak miał na imię.
- James. Jest o nią po prostu zazdrosny. – wyjaśnił John.
-Świnia! – powiedziała jakaś blondynka.
Postanowiliśmy zmienić temat i porozmawiać o bardziej przyjemnych rzeczach. Od razu się zaklimatyzowałam w tej grupie ludzi. Było mi trochę dziwnie mieć tylu znajomych na raz, ale oni uwierzyli, że jestem porządną dziewczyną.
- Nie jesz tego hamburgera? – zdziwił się Seth. Kolejny napakowany chłopak, troszkę głupawy. Chyba nawet został w drugiej klasie drugi rok.
- Nie. – odpowiedziałam grzecznie – Smacznego. 
Popchnęłam w jego kierunku talerz z kanapką.
- Czemu? – zapytał ponownie.
- Elizabeth jest wegetarianką. – wyjaśnił mój chłopak.
- Serio? Nie wyglądasz na taką… – zaśmiałam się.
- Dzięki.
- Poczekaj, pójdę kupić ci coś do zjedzenia. – Jonathan już chciał wstać, ale go powstrzymałam.
- Nie musisz. Nie jestem głodna.
- Musisz coś zjeść. – zaprotestował.
- Dobrze. Sama pójdę. – pocałowałam go we włosy, po czym ruszyłam do baru.
- Elee jest spoko. – usłyszałam za sobą szepty.
- Właśnie. Czemu chciała popełnić samobójstwo?
- Przez Jamesa. – szepnął Jonathan
- Jak on mógł, aż tak ją skrzywdzić… Najpierw rzucił ją dla jakiegoś plastiku, a teraz ten filmik.  Ja bym go zabiła na jej miejscu! – Narastała we mnie złość. Teraz ja także chciałam zabić Jam'a. Ten kretyn nie zasługiwał na życie!
       Stanęłam przy kasie i zapłaciłam za jabłko. Minęła już połowa przerwy, więc nie było większej kolejki niż trzy osoby. Gdy wracałam do stolika czułam na sobie spojrzenia innych. Tak jak John, zlekceważyłam je i z uniesioną głową wróciłam do stolika.
- Zadowolony? – podniosłam jabłko pod samą twarz Jonathana.
- Bardzo. – powiedział dumnie.
Wzięłam gryza. Pomału przeżuwałam i zaczęłam rozglądać się od niechcenia po stołówce. Zakrztusiłam się.
- Co jest? – John poklepał mnie lekko po plecach.
- Zaraz wracam. – wstałam z krzesła.
- Gdzie idziesz?
- Zabić pewnego idiotę.
- To zły pomysł… Bynajmniej, jeśli chodzi o miejsce.  – ostrzegł mnie. Nie zważając na przestrogę ruszyłam w stronę stolika gdzie James siedział ze swoją bandą. Chłopak był odwrócony do mnie tyłem. Gdy byłam kilka metrów za nim rzuciłam z całej siły jabłkiem w jego stronę.
Trafiłam centralnie w środek jego głowy.
- Co jest …?! – odwrócił się szybko. Jak tylko mnie zauważył wstał i podszedł do mnie.
- Przyszłaś błagać o drugą szansę?! – zaśmiał się gorzko. Uderzyłam go prawym sierpowym.  
- Kretynie! Jak mogłeś nazwać mnie puszczalską suką?! – zaczęłam okładać go pięściami. James był silny, ale to tyle. Żadnej praktyki w walce. Za to ja przez kilka lat trenowałam boks.
Kopnęłam go z całej siły w brzuch, opadł na stolik robiąc niezły bałagan. Uczniowie stali naokoło nas robiąc zdjęcia, filmując.
- Należało Ci się! – Chciał mnie uderzyć, ale w porę zrobiłam unik. Znowu uderzyłam go w twarz.
- Co ja ci zrobiłam?! Kretynie! CO?
- Chodzisz z moim najlepszym kumplem! – Znowu nie trafił.
- Sam nazwałeś go zdrajcą. – nadepnęłam mu na stopę glanem.
- Au! Przestań! To boli! – chciał uciec, ale popchnęłam go i wylądował na podłodze. Zaczęłam okładać go serjami uderzeń.
Niespodziewanie ktoś zaszedł mnie od tyłu. Zerwał z Jamesa i uderzył w twarz. Zachwiałam się, ale złapałam równowagę. Ten ktoś powtórzył cios i podciął mi nogi.
Upadłam na ziemię uderzając głową o podłogę. Poczułam jak ciepła maź wypływa mi z nosa i z wargi.
James uderzył mnie kilka razy w żołądek, a jego pomocnik kopnął mnie w nogę przy okazji chyba łamiąc piszczel. Nie potrafiłam spostrzec jego twarzy. Zaczęłam się krztusić krwią. Nie byłam w stanie złapać oddechu.
- Elizabeth! – usłyszałam głos Jonathana. Od razu znalazł się przy mnie. Nie byłam w stanie mu niczego powiedzieć. Łza spłynęła mi po policzku.
-Ratuj. – Tylko tyle udało mi się wykrztusić pomiędzy próbami złapania tlenu.
- Jessica! Pomóż Elee. – krzyknął zrozpaczony. Jak przez mgłę widziałam Jonathana skaczącego Jamesowi i temu drugiemu do gardeł.
- Co się tu dzieje?! – usłyszałam głos dyrektora jakby z oddali.