BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS

wtorek, 30 lipca 2013

13. Liścik

Policjanci nic nie zrobili w związku z listem. Jak powiedzieli: "W okresie dojrzewania nastolatkom hormony buzują, więc to był tylko napad złości." I tyle. Wyprosili nas z komisariatu. Ale nie zdziwiłam się. Policja reaguje dopiero jak coś złego się stanie.
Chciałam jak najszybciej o tym zapomnieć. James to nawpychany sterydami frajer i jest mocny tylko w gębie. Jonathan się ze mną spierał w tej kwestii, ale dla mnie było, minęło. Teraz chciałam się skupić na swoich uczuciach. Z Johna'em układało mi się coraz lepiej, czasem wpadał do mnie na noc i oglądaliśmy razem horrory; od demonów, przez psychopatę z lasu, do nawiedzonych domów. On nie przepadał za tego rodzaju filmami, ale robił to dla mnie. A ja je lubiłam oglądać, bo później mogłam droczyć się z Jonathanem, że słyszałam jakieś kroki na górze, lub widziałam jakiś cień za oknem. Jednak najbardziej się wkurzył (na szczęście nie na mnie, chyba), kiedy byliśmy w najbardziej emocjonalnym momencie jaki może być w horrorze w którym dziewczyna schodzi na dół, chociaż każdy normalny człowiek, by zwiał przez okno i wtedy... zadzwonił domofon. John tak się wkurzył się odłączył wszystkie dźwięko-pikające przyrządy przez co nie otrzymaliśmy pizzy, którą zamówiliśmy tuż przed włączeniem filmu.


                                                                          ***
                                                                          ***


Mijały dni, tygodnie i wszystko tak jakby wróciło do normy. James tak jakby dał sobie z nami spokój, od czasu do czasu piorunował nas wzrokiem, gdy za bardzo okazywaliśmy sobie czułości. Kiedy tak robił czułam, że coś knuje, ale zaraz po tym zapominałam o bożym świecie, bo Jonathan przytulał mnie do siebie. Zawsze gdy robił coś więcej niż trzymanie za rękę wszystko inne przestawało istnieć. 
Każdy lunch spędzałam ze znajomymi mojego... chłopaka, wciąż się do tego nie przyzwyczaiłam.
Teraz potrafiłam już każdego odróżnić:
blondynka z kręconymi włosami to Jessica, a ta w prostych to Nicole i ona chodzi z ciemnowłosym, wysokim i opalonym Danielem. Ten z mięśniami to Andrew, a i jeszcze napakowany głuptas, Seth- on był najlepszy! Zawsze mnie rozśmieszał. I została jeszcze Katie, cicha czarnowłosa piękność, zawsze z książką przy nosie. I to właśnie uwielbiał w niej Andrew, który się w niej potajemnie podkochiwał.
Zajmowaliśmy największy stolik, abyśmy wszyscy się zmieścili.

- Słyszeliście?!- Wpadła napalona Jessica, za nią szedł Dominic z tacą.
- Co jest?- Zdziwił się Adrew.
- Za tydzień będzie bal zimowy!- Pisnęła podekscytowana.
- I co?- Zdziwiłam się.
Spojrzała na mnie jak na idiotkę.
- Bal!- Powtórzyła.
- A... Kiepska dekoracja, tani DJ, alkohol w ponczu, wybory na króla i królową, ta sztuczna atmosfera.
- Ty każdemu potrafisz zepsuć zabawę.- Mruknęła. Uśmiechnęłam się przepraszająco.
- To moje zdanie.- Chciałam się usprawiedliwić.
- Ale nawet nie wiesz jaki jest motyw przewodni!
- No jaki?- Udawałam ekscytacje.
- Walentynki.- Powiedziała dumnie.
Jęknęłam zniechęcająco. Jak ja nienawidzę tego święta!
Zauważyłam, że Jonathan się poruszył.
- Nie lubisz walentynek?- Wypalił nagle Seth.
Spojrzałam na Jonathana. Udawał niewiniątko.
- Nie.- Odpowiedziałam mu, zamiast Sethowi.
John odwrócił wzrok i skupił się na kawałku lazanii. Chyba lazanii...
- Czyli nie przyjdziecie?- Zapytała Katie smutno.
- Wątpię.- Mruknęłam.
Nagle wstał Andrew.
- Ja muszę spadać.- Pożegnał się z każdym oddzielnie. Przy Katie trwało to dłużej. Uścisnął jej dłoń lekko, po czym pocałował w palce.
- Awww.- Mruknęła cicho Jess.
Chłopak wyszedł ze stołówki. Każdy zajął się sobą. Tylko ja patrzałam na Katie. Zauważyłam, że dostała liścik, od Andrew i właśnie czytała go pod stołem. Tylko ja to zauważyłam, bo siedziała obok mnie.
Spojrzała na mnie zawstydzona. Podała mi liścik, po czym wybiegła z pomieszczenia jakby się paliło.
"Spotkajmy się na parkingu za 5 min. Muszę cię o coś poprosić.
                                                                                                                   Andrew ♥♥"
Uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym wyjęłam telefon.
"3mam kciuki An ;). Jestem z tobą, na bank Katie się zgodzi"
Wcisnęłam wyślij, a liścik schowałam do torby. Dam go Katie przy najbliższej okazji. Niech na pamiątkę. 
- Nie chcesz iść na bal?- Szepnął mi do ucha Jonthan.
- Nie jara mnie ta cała impreza.
- Nie chciałabyś iść na romantyczną randkę ze mną?
O nie! On chciał iść na bal!!! Kurwa.
- Nie lubię romantyzmu.- Wypaliłam.
Od razu posmutniał.
-Wybacz.- Wstałam od stołu i ruszyłam przed siebie. Poszłam do toalety. Tylko podczas przerwy na lunch toaleta świeciła pustkami. Zawsze przed lustrem roiło się od lasek z tapetą na twarzy, które nakładały kolejną warstwę podkładu i pudru. Weszłam do kabiny i usiadłam na desce toaletowej. Wyjęłam zeszyt i zaczęłam pisać
"Wiem, że chcesz iść na bal, ale nie wiem czemu. Co w tym takiego specjalnego? Będziemy otoczeni ludźmi, którzy mnie nienawidzą i wyśmiewają przez to co się stało po świętach. I przy okazji będą gapić się na ciebie jak na idiotę, który związał się z niedoszłą samobójczynią.
Przepraszam, że powiedziałam, że nie lubię romantyzmu. Lubię, ale nie takiego jak z filmów. Dla mnie najbardziej romantyczne miejsce to moja kanapa w salonie i twoje ramiona. Nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba. No może jeszcze twoje usta. Uwielbiam, kiedy siedzimy razem przytuleni do siebie i oglądamy kiepskie horrory, a ty starasz się nie bać bardziej ode mnie. To jest prawdziwy romantyzm. Nie potrzeba nam różowych serc, tanich laurek i dzieciaka z pieluchą i strzałą nad nami, aby było idealnie.
Jeżeli po kilku dniach twój entuzjazm nie złagodnieje, zaproś mnie. Może z nerwów powiem "tak". 
Przepraszam, że jestem taka jaka jestem, ale nie zmienię tego.
                                                                                    Kocham i przepraszam. 
                                                                                                     E. "
Wyrwałam kartkę z zeszytu. Wyszłam z toalety i poszłam do szafki Jonathana. Stanęłam przed nią. Popsikałam kartkę moimi perfumami, złożyłam ją na pół i wrzuciłam do jego szafki.
- Idiotka.- Mruknęłam pod nosem i poszłam do samochodu nie zważając na pozostałe lekcje.

2 komentarze:

  1. Nominowałam cb do Versatile Blog. Więcej informacji znajdziesz tutaj:

    http://liv--blog.blogspot.com/2013/08/versatile-blog.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć! Świetny blog! Chciałabym Cię nominować do The Verbatile Blogger!
    Więcej inf. masz na moim blogu. ;)

    OdpowiedzUsuń